Elektrownie wiatrowe są przyszłością energetyki w Polsce. Ostatnio do Sejmu trafiła ponownie ustawa odległościowa z poprawką od Senatu. Walka toczyła się o odległość wiatraków od zabudowań i redukcję zaledwie o 200 metrów. Zmiana z 700 metrów na 500 metrów mogłaby zwiększyć możliwości realizacji tego typu projektów. Jednak Sejm utrzymał dotychczasowe zapisy. Co to oznacza w praktyce? Na to pytanie w TNV24 Biznes i Świat odpowiedział Prezes Pracowni Finansowej Tomasz Wiśniewski.
Jeżeli rezygnujemy z tych 200 metrów i rezygnujemy z 30-60% możliwości korzystania z energii wiatrowej, to z czego rezygnujemy tak naprawdę?
Mogłoby powstać 6GW w wietrze na lądzie, gdybyśmy pozwolili na budowę w odległości 500 metrów, w przypadku 700 metrów zmniejszamy ten potencjał o połowę. Tymczasem Potrzebujemy nie 3, nie 6, a aż 90GW wiatru na lądzie, żeby transformacja energetyczna miała sens.
Te potrzeby wynikają właśnie z tego, żeby dywersyfikować źródła energii?
Budowa wiatraków wpływa pozytywnie na wiele obszarów. Zarówno na uniezależnianie się od dostaw węglowodorów z zagranicy, na wzrost zamożności kraju, ponieważ z 1GW mocy zainstalowanych w wietrze na lądzie możemy uzyskać 2 miliardy złotych oszczędności na imporcie gazu rocznie. Budujemy bezpieczeństwo energetyczne kraju, pomagamy zmniejszyć smog i jego wpływ na ludzkie zdrowie. Aż 50 tys. osób umiera rocznie, ze względu na to, że mamy tak zanieczyszczone powietrze.
To są sprawy wysokiego szczebla – transformacja energetyczna, kwestie zdrowotne, brak konieczności sprowadzania z zagranicy źródeł energii. Ale są też mniejsze kwestie, jak to, że na zmianach w ustawie mogliby skorzystać mieszkańcy gmin, prawda?
Mieszkańcy gmin skorzystaliby bodajże najbardziej finansowo, ponieważ to, że energetyka jest rozproszona polega na tym, że beneficjentem jest wieś polska, gdzie rolnik zarabia, czy to na dzierżawie gruntu pod wiatrak, czy pod farmę fotowoltaiczną. To tam by trafiły te pieniądze, a nie do scentralizowanych ośrodków, które są jednocześnie mniej bezpieczne. Widzimy co się dzieje na Ukrainie. Wystarczy zbombardować kilka newralgicznych punktów infrastruktury krytycznej i większość kraju jest odłączona od prądu. W przypadku tysięcy małych instalacji jest to zdecydowanie trudniejsze.
Prąd z takiej małej instalacji to jest jaka różnica w cenie energii, porównując energetycznych gigantów i taką jednostkową instalację?
Każdy 1MW zarówno ze słońca jak i z wiatru jest ok. 4,6 razy tańszy niż produkcja energii z atomu i 3 razy tańszy niż energia produkowana w konwencjonalnych węglowych blokach.
Rzeczywiście wydaje się dużo, szczególnie biorąc pod uwagę jak ceny energii rosną w tej chwili. Ale jeżeli chodzi o ceny, o opłacalność, to firmom będzie się opłacało stawiać wiatraki? Jeżeli zmniejszamy skalę możliwości to czy firmy będą zainteresowane robieniem tego biznesu?
Być może duże koncerny nie będą zainteresowane albo przynajmniej w mniejszym stopniu. Natomiast ogromny potencjał jest w crowdfundingu i w rozproszonej energetyce obywatelskiej, gdzie inwestorzy indywidualni z wkładem już od kilkudziesięciu tysięcy złotych, finansują duże projekty elektrowni wiatrowych o wartości kilkunastu milionów złotych każda.
Czyli postawmy sobie wiatrak u nas we wsi?
Tak, rewolucja może się zacząć i zaczyna się zwykle od dołu, od tych najmniejszych. Rządzącym od lat jest nie na rękę, że na energetyce rozproszonej korzystają obywatele, a nie spółki skarbu państwa, gdzie jak wiadomo program ‘Rodzina na swoim’ kwitnie. Taka energetyka rozproszona jest możliwa zarówno dla tych co posiadają własne nieruchomości, na których mogą sobie zainstalować m.in. fotowoltaik, jak i dla tych którzy mieszkają np. w bloku, w mieście. W takim przypadku może zainwestować w farmę wiatrową czy fotowoltaiczną właśnie w modelu crowdfundingowym i w ten sposób wesprzeć przemianę energetyczną, walkę o świeże powietrze, o zdrowy klimat.
To nas odsuwa w czasie od transformacji energetycznej czy blokuje nam do niej dostęp?
Odsuwa i niepotrzebnie odsuwa, bo jest ona nieunikniona. Natomiast czy zdążymy, to pytanie jak szybko te przemiany nastąpią. Są liczne analizy, badania, pokazujące różne scenariusze, w zależności od tego jak szybko będziemy odchodzić od paliw kopalnych i co się wtedy wydarzy. Czy zdążymy, jeszcze nie wiadomo.
Czy te 200 metrów oddala nas od unijnych pieniędzy z KPO?
Według danych oddala, ponieważ miało powstać 6-10GW. Przy odległości 500 metrów od zabudowań, mogłoby powstać 6GW, a przy odległości 700 metrów, ma powstać zaledwie 3GW.