Jak rozwiązać problem nadwyżek finansowych w obecnych czasach? Rozmowa z wiceprezesem PF Tomaszem Wiśniewskim

Oszczędności Polaków w ubiegłym roku były najwyższe od co najmniej 1996 roku. Mimo, że wiele firm i osób boryka się z problemami finansowymi, w wyniku przymusowego zablokowania ich działalności, to inne albo zarobiły więcej na kryzysie, albo zaoszczędziły mniej wydając. W ubiegłym roku mniej wydawaliśmy na wypoczynek i rozrywkę, organizację wesel i innych uroczystości, podróże, zarówno te dalekie jak i bliskie, jak codzienna droga do pracy. Jednocześnie stanęło przed nami widmo inflacji spowodowanej masowym dodrukiem pieniądza przez Rząd oraz skandalicznie niskie oprocentowanie lokat bankowych, coraz częściej ujemne. W efekcie, wiele osób zostało posiadaczami nadwyżek finansowych i stanęło w obliczu decyzji jak bezpiecznie i zyskownie je ulokować, jednocześnie chroniąc przed utratą wartości.


Kiedy borykamy się z problemami finansowymi lub po prostu na bieżąco wydajemy wszystkie zarobione pieniądze, jest to dla nas niemal niewyobrażalne, gdy ktoś mówi o problemie ulokowania nadwyżek finansowych. Okazuje się jednak, że znalezienie dobrej inwestycji, która posiada odpowiedni stosunek ryzyko/zysk nie jest łatwe, a wręcz stanowi wyzwanie. Jeszcze bardziej sprawa się komplikuje, jeśli zdamy sobie sprawę, że większy kapitał powinniśmy zdywersyfikować na różne klasy aktywów i trzeba zdecydować, ile środków na jakie aktywa powinniśmy rozlokować. Zapraszamy do zapoznania się z opinią na ten temat Tomasza Wiśniewskiego, wiceprezesa Pracowni Finansowej.

Czy to nie jest tak, że te niedoszłe wydatki na rozrywkę czy podróże, po prostu przesuwają się w czasie, a nadwyżki finansowe wydają się chwilowe i oczekujące na możliwość zrekompensowania sobie czasu lockdownu?

Owszem, niektórzy już po miesiącu narodowej kwarantanny obiecywali sobie, że jak już będzie można podróżować, to od razu zorganizują co najmniej dwutygodniowe wakacje i zrekompensują sobie stracony czas. To było jednak blisko rok temu, a ograniczenia nadal nie znikają i zanosi się na to, że potrwają jeszcze kilka – kilkanaście miesięcy. W tym czasie rozsądek podpowiada, żeby zabezpieczyć pieniądze przed inflacją, która może uderzyć z ogromną siłą, kiedy koniunktura na rynku wróci do dawnych poziomów. Nie wyobrażam też sobie, że po dwóch latach bez zagranicznych wakacji, trzymając się tego przykładu, nagle pojedzie na miesiąc lub dwa, żeby zrekompensować sobie miniony czas. Nie da się wyspać, najeść ani wypocząć na zapas.

Czym zatem powinna się charakteryzować taka ‘dobra inwestycja’ poszukiwana przez osoby dysponujące nadwyżkami finansowymi? Na co zwracać uwagę oceniając stosunek ryzyko / zysk w inwestycjach?

W inwestycjach zysk jest premią za ryzyko. Im większe ryzyko tym większy potencjalny zysk do wygenerowania. Skoro więc zysk wiąże się z ryzykiem, to unikanie ryzyka równa się unikaniu zysku. Dlatego powinniśmy uwzględnić własną, indywidualną tolerancję na ryzyko oraz odpowiednio dywersyfikować portfel tak, aby znalazły się w nim aktywa o różnej klasie bezpieczeństwa, w odpowiednich proporcjach. Kiedy chcemy dodatkowo ochronić kapitał przed inflacją, zwróćmy uwagę nie tylko na potencjalną stopę zwrotu, która nie uwzględnia na ogół spadku wartości pieniądza, lecz również na to co się wydarzy, kiedy to nastąpi. W obecnej sytuacji lepiej jest wybrać propozycję potencjalnie mniej zyskowną, jednak uwzględniającą inflację. Inwestując w tzw. nośniki wartości, z automatu chronimy kapitał przed utratą wartości, bo taka nieruchomość lub elektrownia wiatrowa nadal posiadają realną wartość i są w stanie generować odpowiednio większe zyski, rekompensując efekt inflacji. Przykładowo, przy 100% inflacji, czyli kiedy ceny energii wzrosną o 100%, elektrownia będzie sprzedawała ją 100% drożej niż dzisiaj.

Jakie mamy w związku z tym opcje? Jaka alternatywa dla lokat? Co jest teraz na TOPie, pozwala na dochód pasywny i chroni przed inflacją?

Obligacje indeksowane inflacją oferują obecnie skandalicznie niskie oprocentowanie, ale są dostępne nawet już od 100 zł. Zakup nieruchomości czy inwestycja w energetykę wiatrową nie jest opcją dostępną dla wszystkich. Kawalerka w Warszawie to wydatek około 350 – 450 tysięcy złotych. Dzięki crowdfundingowi udziałowemu można dołączyć do projektów deweloperskich z dużo mniejszym kapitałem. Niekiedy jednak nawet 200.000 zł. czy 50.000 zł może się okazać zbyt wysokim progiem, szczególnie jeśli inwestor zamierza ulokować w ten sposób tylko część kapitału, w ramach dywersyfikacji portfela. Elektrownie wiatrowe, nie dość, że kwotowo zupełnie poza zasięgiem przeciętnego Kowalskiego, to jeszcze nie ma obecnie możliwości budowania ich w Polsce, jeśli nie ma się odpowiednio zabezpieczonych projektów z PnB wydanym na starych zasadach. Rozważamy więc tylko crowdfunding udziałowy z obszaru energetyki wiatrowej, dostępny już od ok. 40.000 zł. To dość niski próg wejścia, co podnosi poczucie bezpieczeństwa inwestora. Taka inwestycja pozwala na uzyskiwanie dochodu pasywnego przez dziesiątki lat, chroni kapitał przed utratą wartości pieniądza, bo cena energii jest jednym z głównych składników koszyka inflacyjnego i może być szybko upłynniona, jeśli będziemy potrzebowali wycofać środki. Ponieważ w tej branży spółki wycenia się metodą dochodową, to im bardziej rentowna to będzie inwestycja, tym więcej potencjalny nabywca nam za nią zapłaci, a niezależnie od inflacji, eksperci prognozują systematyczny wzrost cen energii na przestrzeni przynajmniej najbliższych kilkunastu lat.

Bezpieczeństwo wydaje się obecnie kluczowe. Która z tych opcji jest w Pana opinii najbezpieczniejsza?

Bezpieczeństwo w inwestycjach zawsze jest istotne. Kluczową kwestią jest zabezpieczenie ryzyka przed utratą całego lub znacznej części kapitału. Mniej istotne stają się wówczas zyski, ale brak zysku rekompensującego wpływ inflacji to także strata. W niepewnych czasach zwiększa się udział w portfelu tzw. bezpiecznych aktywów, czyli tych o niskiej zmienności. Zarówno elektrownie wiatrowe, jak i projekty deweloperskie mieszczą się w definicji inwestycji w realną wartość, bo są w stanie zachować swoją wartość, a nawet rentowność, podczas dewaluacji pieniądza. Indywidualne inwestycje wymagają poświęcenia dużej ilości czasu i energii, a generują ryzyko popełnienia nieodwracalnych błędów, jeśli zajmujemy się nimi nie jako profesjonaliści. Obie wymienione inwestycje grupowe charakteryzuje niższy próg wejścia i profesjonalne zarządzanie, a także wspólnota interesów inwestorów i zarządzających. Można powiedzieć, że na poziom bezpieczeństwa wpływa horyzont inwestycyjny – im krótszy, tym wyższe bezpieczeństwo. Idąc tym kluczem, wyższe bezpieczeństwo oferują projekty deweloperskie, bo są przewidywane na kilkanaście miesięcy, a elektrownie wiatrowe mogą funkcjonować nawet kilkadziesiąt lat i wiele może się w tym czasie wydarzyć na świecie. Jednak na szczęście prawie w każdej chwili można sprzedać swoje udziały w projekcie, a jeśli się tego nie zrobi, po ok. 8–10 latach inwestor powinien otrzymać zwrot zainwestowanej gotówki. To de facto oznacza podwojenie kapitału, bo oprócz gotówki nadal jest właścicielem takiego samego udziału w elektrowni, która nadal generuje dla niego zyski.

Jak zatem odpowiednio zdywersyfikować portfel? Jakiej wielkości kwoty powinniśmy przeznaczyć na jakiego rodzaju aktywa, aby wyniki mogły nas usatysfakcjonować?

Dywersyfikacja to rozległy temat. Poza podstawową zasadą, aby nie trzymać wszystkich jajek w jednym koszyku, tylko rozłożyć kapitał na różne klasy aktywów, warto zwrócić uwagę w jakim momencie na rynku właśnie się znajdujemy. Jeśli trwa hossa, możemy się pokusić o inwestowanie w aktywa spekulacyjne, które potrafią generować bardzo atrakcyjne zyski, ale tym bardziej nie należy ryzykować całym dostępnym kapitałem, tylko częścią do tego dedykowaną. Jak wspomniałem powyżej – najbardziej powinniśmy się wystrzegać utraty znacznej części kapitału, bo jego odrobienie jest bardzo trudne. Utrata 50% wartości portfela oznacza, że musimy zarobić 100%, aby wrócić do pierwotnej jego wartości. Inną ważną kwestią dotyczącą dywersyfikacji jest branie pod uwagę wielkości kapitału jaki posiadamy i wieku inwestora. Jeśli inwestowane kwoty są niewielkie, możemy, a nawet musimy koncentrować się na inwestycjach bardziej ryzykownych, z mniejszym progiem wejścia, tym bardziej że nawet jeśli stracimy 100% kapitału, nie będzie to dla nas katastroficzne w skutkach. Powiązane jest to na ogół z wiekiem inwestora – młodsi dysponując mniejszym kapitałem mogą sobie pozwolić na ryzykowne inwestycje, które w perspektywie mogą szybko pomnożyć środki, co pozwoli je ulokować w spokojniejszych aktywach. Starsi przedsiębiorcy, dysponujący dużymi sumami, nie muszą już tak ryzykować, gdyż nawet niewielki procent od dużej kwoty daje satysfakcjonujące sumy pozwalające takim rentierom np. żyć z samych odsetek.

Sprawdź, ile możesz zyskać TUTAJ

Przeczytaj także

13.06 godz. 20:00 20.06 godz. 20:00 Zobacz więcej